Opuszczamy gościnny hotel Panorama. Ruszamy do miejscowości Remlia. Jest koło godziny 15. Czasu do zachodu niewiele, ale i tak planujemy nocleg w „Bilion Stars Hotel Hamada” czyli pod gołym niebem na pustyni. Poza tym w perspektywie mamy pokonanie tras odcinków specjalnych rajdu Dakar. Wbijamy namiar na Remlie do GPSów i jazda. Bardzo zróżnicowana i techniczna trasa, straszny pył, wymuszały trzymanie znacznych odległości. Słońce chyli się ku zachodowi a do zrobienia jest jeszcze ze 40 km. w zdradliwym terenie. Szybko pokonujemy ten odcinek w tym kilka kilometrów po gładkim jak stół dnie słonego jeziora i zatrzymujemy się koło umówionej stanicy kilka kilometrów przed Remlią. Rozbijamy obóz kilkaset metrów od drogi. Kolejny wschód słońca nad Hamadą rozpoczyna dzień pełen przygód. Nim się dobrze rozbudziliśmy pielgrzymki dzieciaków ciągnęły ze wszystkich stron, pieszo, na osiołkach, z ciekawości i w celach biznesowych.W Remlia uzupełniamy zapasy wody i paliwa, bo zaraz za wioską rozpoczyna się sławetna przeprawa przez szerokie na kilka kilometrów koryto rzeki Daoura, pełnej fesz-feszu, czyli piasku sypkiego jak mąka. Dalsza droga do Oum-Jrane wiodła środkiem wąwozu. Bardzo przyjemny relaksujący odcinek, trzymając się z dala od piaszczystych kolein, można było szerokim szpalerem gnać przed siebie.W miasteczku Alnif meldujemy się w hotelu. Szybka wizyta na stacji benzynowej, oraz u znajomego z poprzedniej wyprawy spawacza, by pospawać bagażniki w XT i DRZ i motocykle jadą na zasłużony nocleg do hotelowego holu. Na tarasie przy piwku czekamy na kolację i ustalamy plan działania na kolejny dzień. Zaplanowany jest przejazd przez pasmo gór Sarhro. Następnego dnia rano rozdzielamy się na dwie grupy, jedna pojedzie drogą MH10 druga bardziej karkołomną MH5. Zaczyna się zabawa. Odcinek trialowy, korytem rzeki, półką na przepaścią, czasem po litej skale ale głównie po dużych kamieniach. Czasem bez asekuracji ani rusz. Zaczynają się gleby ale bez większych strat. Wdrapaliśmy się na szczyt i po kilkunastu minutach witamy się z grupą jadącą łatwiejszą trasą. Dzień się zbliża ku końcowi, jedziemy szybkimi autostradami szutrowymi przez Ikniouln do Tinerhir w wąwozie Todra, gdzie mamy kolejny nocleg.
Droga do Remili, trasa wiodła niektórymi odcinkami Dakaru.
Piękne formy skalne o zachodzie słońca.
Wijąca się droga wśród gór.
Mały ciekawski ptaszek najpierw obejrzał z bliska mój motocykl, po czym czmychnął na pustynię.
Ostatnie chwile przed zmierzchem.
„Bilion Stars Hotel Hamada”, nocleg pod gołym niebem.
Paweł smacznie spał przy swojej kochance Hondzie AT.
Piękny rześki poranek.
Nim się porządnie przebudziliśmy dzieci już oferowały własnoręcznie zrobione pamiątki.
Moja Tereska na rozstaju dróg.
Ostatnia możliwość tankowania przed najtrudniejszym odcinkiem drogi.
Pierwsze koty za płoty w korycie rzeki pełnej fesz feszu.
Nieraz potrzebna była pomoc kolegów.
Zapotrzebowanie na cień po przebyciu wyschniętej rzeki było ogromne.
Spawanie XTka u znajomego spawacza w Alnif.
Królewski parking na dywanach dla naszych motocykli.
Nie mogłem się powstrzymać, musiałem dosiąść mopeda :)
W drodze na MH5.
Pokonywaliśmy kamienie wielkości telewizorów.
Często musieliśmy się asekurować.
Ciąg dalszy MH5.
Czasem zdarzały się niegroźne gleby.
Góry Sahro.
W drodze do Tinerhir.
podróże motocyklowe wyprawy motocyklowe