niedziela, 6 listopada 2011

Maroko 10.2011 cześć pierwsza.

Wielkie dzięki dla Mitycznej Gosławy za wrzucanie relacji z wyjazdu do Maroka.
Teraz przedstawiam w kilku odcinkach nieco rozszerzoną wersję tamtych wydarzeń.

         Początek motocyklowej części wyprawy to hiszpańska Malaga. Tutaj przywozimy
motocykle, a reszta uczestników dociera na miejsce samolotem. Rozładunek sprzętów, przepakowanie
rzeczy i ruszamy do portu Algeciras gdzie wsiadamy na prom. Widoki Gibraltaru i zachodzącego słońca umilają wypełnianie dokumentów potrzebnych do odprawy. Zaliczamy też sklep bezcłowy, z którego trunki towarzyszyć nam będą przez kilka kolejnych wieczorów. Po prawie godzinie docieramy do portu Tanger Med. Podróż po Maroku rozpoczynamy od kilku górskich serpentyn, a dzień kończymy w nadmorskiej miejscowości Sebta. Następnego dnia o wschodzie słońca budzi nas nawoływanie muezina na poranne modlitwy. Jest godzina 7 czasu polskiego (u nich 5) i tak wstajemy już każdego dnia. 
Nadmorską riwierą dojeżdżamy do Tetouan gdzie zatrzymujemy się na śniadanie i zwiedzamy Medynę. Po drodze Kuba na rondzie zalicza szlif (przednie koło jego maszyny odjechało na mokrym miejscowo asfalcie). Pierwsze koty za płoty.
Miejscowy oprowadza nas po Medynie. Oczywiście przypadkiem trafiamy do pewnego sklepiku na festiwal dywanów. Herbatka, miła atmosfera, i po chwili u naszych stóp leży około 50 dywanów. Sprzedawca wykłada nam tajniki ich wytwarzania, namawia na kupno, ale kiedy dociera do niego, że nic nie wskóra daje nam spokój.
Ruszamy dalej szutrową drogą wzdłuż wysokiego wybrzeża ale zaliczamy też plażę. Momentalnie zjawia się żołnierz (wojskowe budki rozstawione są na całym wybrzeżu). Chwila rozmowy ze strażnikiem, parę wyjaśnień i jest OK.
Wieczorem docieramy do osady El-Jebha. Na kolację frutti di mare. Koło hoteliku
meczet z wysoką wieżą… nie musimy nastawiać budzika.
Tekst Szymon,  foto Kowal.


 Malaga, rozpakowywanie sprzętu.


W drodze na Czarny Ląd.


Kwitologia stosowana czyli wypełnianie papierów czas zacząć.


Mędrzec z radioodbiornikiem w dłoni w Tetouan.



Śniadanie





Festiwal dywanów



Prezentacja latających.


 Medyna w Tetouan


 Opowieści miłej treści lokalesa o medynie.



Jazda klifem do El Jebha



 Za kilka lat będzie tu piękny asfalt :(


Zawsze alternatywą jest jazda wzdłuż morza, chyba że na przeszkodzie stanie wojskowy :)


Szymon w akcji.


 Niektórych trzeba było lekko stymulować do jazdy. Ciekawe czy napis na tablicy brzmi " Zakaz jazdy motocyklem po plaży?"





Szybka kąpiel.



 Czas na rybkę.



I chachacha!!!!!!!!



 Pięciu muszkieterów.



Nasza wyborna kolacja.  Znajdź pięć różnic na tych dwóch zdjęciach :)

 Podróże motocyklowe wyprawy motocyklowe motocyklem do Maroka wycieczki motocyklowe 
wycieczki motocyklem 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz