Podróże są małe i duże ale wszystkie ważne. Czy jedziemy
kilkanaście tysięcy kilometrów od domu czy tylko 'rzut beretem' cieszymy
się tak samo.
Tydzień po powrocie z Kirgistanu zatęskniliśmy za
motocyklami i postanowiliśmy pojeździć przez weekend po Bieszczadach.
Przez Pogórze Dynowskie, malowniczą drogą wzdłuż Sanu, zatrzymując się
po drodze przy uroczych cerkwiach, wiejskich sklepikach i zawieszonych
nad wodą kładkach dotarliśmy na miejsce noclegu - kemping nad Soliną.
Tutaj spotkaliśmy się ze znajomymi ale już następnego dnia, jak tylko
słońce zmusiło do opuszczenia namiotu wsiedliśmy na motocykle i
niespiesznie, najpierw asfaltem a następnie pięknie położonym w dolinie
Sanu szutrem dojechaliśmy w okolice Chmielu. Jadąc przez Wetlinę i
Cisną kierowaliśmy się na Roztoki Górne by tam przez zieloną granicę
dostać się na Słowację.
Nie byliśmy pewni czy możemy tamtędy jechać
jednak zaryzykowaliśmy i 15km dalej zatrzymał nas szlaban. Okazało się,
że wybraliśmy niewłaściwą drogę i dotarliśmy nad zbiornik wody pitnej
Starina. Od naszej strony zakazu wjazdu nie było, pan na szlabanie tylko
pokiwał głową, uśmiechnął się i zlitował nad zagubionymi motocyklistami
- byliśmy wolni. Nie chcieliśmy więcej ryzykować bo słowackie mandaty
są dość wysokie i do kraju wróciliśmy przez legalną granicę w
Radoszycach.
Zatrzymaliśmy się po drodze tylko dwa razy, pierwszy by
kupić słowackie piwo w ilościach hurtowych, drugi by zobaczyć stary
węgierski słup graniczny w miejscu aktualnej granicy polsko słowackiej.
Przejechaliśmy zaledwie 250km ale z radością wróciliśmy na kemping by
napić się zimnego słowackiego piwa.
Krótki to wyjazd był więc
trzeciego, ostatniego dnia musieliśmy wrócić do domu. Pakowaliśmy się w
pełnym słońcu próbując zdążyć przed falą spragnionych wody, gofrów i
pamiątek turystów. Prawie nam się udało. Pokręciliśmy się jeszcze po
okolicy i znów tą samą trasą nad Sanem wróciliśmy do Rzeszowa...
Bociany na wypasie :)
Wisząca kładka nad Sanem
Serwis Tereski w Bieszczadzkiej Przystani Motocyklowej w Czarnej - polecamy, bardzo fajne miejsce...
Chmielowe Kaskady
Przez chwilę zrobiło się groźnie :)
San gdzieś na trasie z Rajskiego do Zatwarnicy
Relaks i wielkie ryby :)
Stary węgierski słup graniczny
Tak, tam na pewno się odpoczywa...
podróże motocyklowe wyprawy motocyklowe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz